Błyskawicznie podniosłam powieki. Potrzebowałam kilka sekund, by uświadomić sobie, gdzie jestem i co właściwie tutaj robię. Samolot, strajk pracowników lotniska, opóźniony lot, brak czasu na zmianę samolotu… Customer service i finalnie – noc w Paryżu. Nie miałam odwagi wyściubić nosa spod kołdry, przez okno, którego nie zamknęłam przed snem, wpadało chłodne powietrze. Wysunęłam dłoń, złapałam tablet, odblokowałam i szybko znalazłam utwór Vanessy Paradis. „Il y a lalala.Si l'on prenait le temps Si l'on prenait le temps. Il y a là la littérature. Lemanque d'élan. L'inertie, le mouvement…”
W
ciągu paru minut wyskoczyłam żywiołowo z pościeli. Prysznic, make up,
pozbieranie porozrzucanych wczoraj rzeczy. Potem śniadanie i kawa ze słodką
francuską bułeczką. Szybko połączyłam się z internetem. Wyszukałam, czym
najlepiej jest trafić do centrum Paryża i już za chwilę prężnym krokiem
maszerowałam w stronę Musée du Louvre. Weszłam na plac, na którym usytuowane
były przeszklone piramidy. Odwróciłam się. Starałam się ogarnąć wszystko, co było w zasięgu mojego wzroku. Wnet zobaczyłam dumnie stojąca wieżę
Eiffla. Z wrażenia, a dokładniej z podekscytowania, usiadłam…
Z trudem przeczytałam na szyldzie – Pré Aux Clercs… – i bez wahania zajęłam miejsce przy stoliku. Zamówiłam café, wcisnęłam słuchawki do uszu i włączyłam piosenkę, która towarzyszyła mi od rana! Nie możemy zakładać, że wszystkie sprawy ułożą się po naszej myśli w najdrobniejszych szczegółach. Zawsze powinniśmy być przygotowani, że coś innego się wydarzy. Czy będzie to komplikowało nasze plany? Oczywiście, że tak! Musimy jednak przyjąć, że nie ma drogi bez pomyślnego wyjścia i na pewno ułoży się podobnie, a nawet lepiej, niż planowaliśmy. Spójrz, mój lot się opóźnił, ale dzięki temu utrudnieniu spędziłam urocze popołudnie w Paryżu...
Gratuluję pomysłu na bloga :) Miło bedzie popatrzec na piekne miejsca :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życze powodzenia
Ewa S.
Dziękuję! I bardzo się cieszę, Ewo, że będziesz ze mną w tych wszystkich wyjątkowych miejscach :))
OdpowiedzUsuń