Tym razem trafiłam do Meksyku… Co motywuje mnie, by podróżować i być stale w ruchu...? Dlaczego ryzykuję? Dlaczego piszę? I co robię, że spotykam na swojej drodze tak cudownych ludzi? Odpowiedzi na te czy inne pytania znajdziecie, śledząc mojego bloga… Razem ze mną uwierzycie, że niemożliwe jest możliwe, a marzenia się spełnia! Zapraszam serdecznie, Aleksandra Grzymkowska

niedziela, 1 marca 2015

One afternoon in Paris

Błyskawicznie podniosłam powieki. Potrzebowałam kilka sekund, by uświadomić sobie, gdzie jestem i co właściwie tutaj robię. Samolot, strajk pracowników lotniska, opóźniony lot, brak czasu na zmianę samolotu… Customer service i finalnie – noc w Paryżu. Nie miałam odwagi wyściubić nosa spod kołdry, przez okno, którego nie zamknęłam przed snem, wpadało chłodne powietrze. Wysunęłam dłoń, złapałam tablet, odblokowałam i szybko znalazłam utwór Vanessy Paradis. „Il y a lalala.Si l'on prenait le temps Si l'on prenait le temps. Il y a là la littérature. Lemanque d'élan. L'inertie, le mouvement…”


W ciągu paru minut wyskoczyłam żywiołowo z pościeli. Prysznic, make up, pozbieranie porozrzucanych wczoraj rzeczy. Potem śniadanie i kawa ze słodką francuską bułeczką. Szybko połączyłam się z internetem. Wyszukałam, czym najlepiej jest trafić do centrum Paryża i już za chwilę prężnym krokiem maszerowałam w stronę Musée du Louvre. Weszłam na plac, na którym usytuowane były przeszklone piramidy. Odwróciłam się. Starałam się ogarnąć wszystko, co było w zasięgu mojego wzroku. Wnet zobaczyłam dumnie stojąca wieżę Eiffla. Z wrażenia, a dokładniej z podekscytowania, usiadłam…


Z trudem przeczytałam na szyldzie – Pré Aux Clercs… – i bez wahania zajęłam miejsce przy stoliku. Zamówiłam café, wcisnęłam słuchawki do uszu i włączyłam piosenkę, która towarzyszyła mi od rana! Nie możemy zakładać, że wszystkie sprawy ułożą się po naszej myśli w najdrobniejszych szczegółach. Zawsze powinniśmy być przygotowani, że coś innego się wydarzy. Czy będzie to komplikowało nasze plany? Oczywiście, że tak! Musimy jednak przyjąć, że nie ma drogi bez pomyślnego wyjścia i na pewno ułoży się podobnie, a nawet lepiej, niż planowaliśmy. Spójrz, mój lot się opóźnił, ale dzięki temu utrudnieniu spędziłam urocze popołudnie w Paryżu...
                                                                                                                                 

2 komentarze:

  1. Gratuluję pomysłu na bloga :) Miło bedzie popatrzec na piekne miejsca :)
    Pozdrawiam i życze powodzenia
    Ewa S.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję! I bardzo się cieszę, Ewo, że będziesz ze mną w tych wszystkich wyjątkowych miejscach :))

    OdpowiedzUsuń