Tym razem trafiłam do Meksyku… Co motywuje mnie, by podróżować i być stale w ruchu...? Dlaczego ryzykuję? Dlaczego piszę? I co robię, że spotykam na swojej drodze tak cudownych ludzi? Odpowiedzi na te czy inne pytania znajdziecie, śledząc mojego bloga… Razem ze mną uwierzycie, że niemożliwe jest możliwe, a marzenia się spełnia! Zapraszam serdecznie, Aleksandra Grzymkowska

czwartek, 5 marca 2015

Niewidoczne jest widoczne

Wzięłam kolejny kęs sałatki owocowej. Tym razem trafiłam na coś kwaśnego i automatycznie zmrużyłam oko. Po chwili uśmiechnęłam się mimowolnie. Podczas śniadania wróciłam myślami do mamy, taty i siostry – do najwspanialszego domu na świecie, jaki od początku wspólnie tworzymy. Ale dziś jest Meksyk, w dosłownym tego słowa znaczeniu. Wszystko inne, niepoznane jeszcze i nadal niewiadome… Czy zdążyłam już zatęsknić? Wydaje mi się, że natłok nowości, sytuacji bądź osób nie daje wolnej przestrzeni dla tęsknoty. Oczywiście pozostaję myślą przy tych wszystkich, którzy są tam, a nie ze mną tutaj.


Mimo pewnego rodzaju podniecenia, związanego z obecnością w nowym miejscu, niedzielę pragnęłam spędzić po swojemu – tak, jak nauczyła mnie tego mama. Dziś najważniejszy był wspólny posiłek, chwila dla siebie i modlitwa. Jak się później okazało, plan był dobry, a jego realizacja nietrudna. Nowo poznani znajomi zorganizowali samochód, i udaliśmy się na wycieczkę połączoną z obiadem. Nie pytałam, gdzie dokładnie jedziemy. Dość kręta droga, prowadząca w górę, z postawionymi co kilkanaście metrów krzyżami, zdradziła jednak dokąd zmierzmy – Cristo de las Noas, druga co do wielkości figura Chrystusa w Ameryce Łacińskiej.


Zaparkowaliśmy auto. Wyszłam i stanęłam jak osłupiała. Ogarnął mnie stan przyjemnego ożywienia. Poczułam się w pełni szczęśliwa. Odwróciłam głowę i spojrzałam na niekończącą się panoramę wyblakłego miasta… Ścisnęłam swój amulet, który od początku trzymałam w garści, chcąc znaleźć moment tylko dla siebie. Podeszłam do barierki. Najbliżsi – miłość… Moje życie, walka, cierpienie, radość i wygrana – wiara. I nadzieja – ta na pomyślny każdy następny dzień. Posłuchajcie, to, co nie jest widoczne dla oczu, zawsze jest widoczne dla naszych serc. Bez względu kiedy i gdzie jesteśmy...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz